Obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam, ale od razu leżałam. Zahaczyłam o stertę ubrań leżących w moim pokoju. "Ale ze mnie niezdara" - pomyślałam. Szybko włożyłam ubrania do szafy, można powiedzieć upchałam. Zeszłam na dół. Nikogo nie było. Znalazłam tylko karteczkę na stole w kuchni koło śniadania: "Idziemy do pracy, jakbyś czegoś potrzebowała dzwoń. Ulla." Aha." I znowu cały dzień w domu mam przesiedzieć?" Poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i patrzyłam się na sufit.
-Dobra! Olać nudę idę na miasto! - powiedziałam do siebie i wstałam. Ubrałam się ciepło i wyszłam na dwór. "Eh... Nie czuć jeszcze tych świąt" - pomyślałam. Może dlatego, że nie było śniegu i nawet temperatura była odpowiednia. Usiadłam na ławce obok dziewczyny, która czytała książkę, czytała książkę. Czytała książkę Borussii Dortmund!
-Hej! Lubisz Borussię? -zagadałam.
-Jasne, najlepszy klub, a ty? - odpowiedziała brunetka.
-Oczywiście
-A piłkarz? Jakiego najbardziej lubisz?
-Wszystkich, ale chyba najbardziej Reusa, a ty ? -zapytałam.
-Kevin
-Mistrz! -zaśmiałam się.
-Jesteś stąd ? - zapytała.
-Nie, przyjechałam tutaj do taty z polski
-Serio?! Z polski jesteś? -zapytała (po polsku) .
-Tak, ty też?
-Przyjechałam tu na studia
-To fajnie - uśmiechnęłam się.
-Słuchaj muszę już lecieć, może spotkamy się kiedy indziej i wtedy pogadamy co?
-Jasne, podaj mi swój numer - wymieniłyśmy się numerami telefonów.
(...)
Spacerowałam sobie jeszcze po parku.
-Marysia! - usłyszałam za plecami. Jednak się nie obróciłam. -EJ! - po raz kolejny ktoś krzykną.
-Czekaj! - dogonił mnie blondyn. To był Erick? Tak, Erick jak dobrze pamiętam.
-Cześć - powiedziałam.
-Hej! Pamiętasz? Miałem ci dzisiaj pokazać miasto - zaniemówiłam. Kompletnie zapomniałam. Skleroza, nie dziwię się zawsze czegoś zapominałam.
-O matko! Zapomniałam przepraszam - powiedziałam.
-Eh... Nic się nie stało, a teraz masz czas?
-Jasne
Zwiedzaliśmy miasto już 3 godziny, byłam już zmęczona.
-Mogę cię jeszcze zaprosić na kawę? - zapytał Durm.
-Przepraszam, ale jestem padnięta - powiedziałam.
-Ok, to chodź odprowadzę cię do domu
-Dzięki
-Cześć już jestem! - powiedziałam gdy zauważyłam, że Ulla jest w domu.
-Hej, hej kochana
Zdjęłam kurtkę i poszłam do kuchni gdzie siedziała Ulla z Jurgenem.
-Co robisz? - zapytałam.
-Babeczki na święta
-UUU - oblizałam usta.
-Podkreślam NA ŚWIĘTA
-No dobrze, dobrze. Są babeczki, są święta. Może ci w czymś pomóc? - zapytałam.
-Możesz polewą czekoladową polać
Wzięłam się do pracy, a Jurgen, który czytał gazetę tylko patrzył na skończone babeczki z polewą czekoladową, aż śmiać mi się chciało. (...)
-Dziękuję ci za pomoc - powiedziała Ulla, kiedy skończyłam.
-Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się.
Jurgen myśląc, że Ulla nie widzi sięgnął po babeczkę.
-Nie jedz tego, to na święta! - krzyknęła Ulla, a Jurgen smutny odłożył babeczkę.
-Będę musiała to gdzieś schować-powiedziała szeptem, myśląc że nie usłyszymy.
-Przyjdziesz jutro na mecz? -zapytał Jurgen.
-Może
-A gdzie dzisiaj byłaś?
-Z Erickiem zwiedzałam miasto - uśmiechnęłam się.
-OO to fajnie, lubię go, możesz brać już ślub - zaśmiał się Klopp.
-Ahahah co?
-Żartuje. Nic
-Dobra idę do siebie
-A ja wracam do lektury - zaśmiał się.
Położyłam się i ze zmęczenia zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. "Ciekawe kto to" - pomyślałam. Spojrzałam na ekran telefonu, który mnie lekko oślepił. Była 20.00, zeszłam na dół żeby sprawdzić kto jest naszym gościem. Weszłam do salonu, a tam siedział Marco i Jurgen! Niby coś normalnego, ale oni jedli babeczki! MOJE BABECZKI!
-Cześć - powiedział Marco, gdy weszłam do salonu.
-Hej, Ulla wam pozwoliła jeść babeczki? -zapytałam.
-Nie, ale cii... - powiedział Jurgen,
-Ullaa...!- krzyknęłam, ale nie dokończyłam, bo Jurgen zatkał mi buzię.
-Damy ci trochę
-Okok. Już nic ciociu!
Zajadaliśmy się babeczkami.
-Marysia jutro przyjdzie na mecz - powiedział Klopp do Reusa, jakby mnie tam nie było.
-Fajnie - zaśmiał się Marco i spojrzał się na mnie, a ja się tylko uśmiechnęłam.
Rozmawiali głównie o piłce, dlatego czasem się wtrącałam, a Jurgen tylko mnie uciszał. Później zaczęli rozmowę na temat samochodów, więc się nudziłam. Nie interesuję się tym zbytnio. Zbytnio? Wcale. (...)
-To ja już będę się zbierał - powiedział Marco.
-Weź sobie trochę babeczek - powiedziałam.
-Nie, nie bo Ulla się zorientuje i będziecie mięli przechlapane
-Jak chcesz - powiedziałam.
-No dobra, to cześć - ubrał kurtkę i wyszedł.
-Spoko ten Reus co? - zapytał Jurgen.
-Tak, spoko jest - uśmiechnęłam się.
-Chodź posprzątamy tu trochę
-Dobra
________________________
ROZDZIAŁ 4. Proszę o opinię w komentarzach, które motywują do dalszego pisania. ;)
Ehh... Borussia przegrała :< i koniec rundy jesiennej :< , ale wierzę że pokonamy ich wszystkich, aż im "kopary" opadną. NUR DER BVB !
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. (włączyłam opcję anonimową, teraz mogą wszyscy komentować bez kodu)
Faaajny rozdział i oczywiście czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńsuper rodział.. i nie moge sie doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co powie na to Ulla jak się zorientuje, że brakuje babeczek. :P
Czekam na nn. :*
Świetny. :) Next please. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :) Czekam na następny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPokażemy im wszystkim na co nas stać !!!! :D
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym blogu ♥
Marysia najlepsza :3 <3
Czekam na następny :3
Hahhaa.. akcja z babeczkami była najlepsza! XDD Hmm.. Marysia i Erik? 3 razy na tak<33 Czekam na nexty!^^
OdpowiedzUsuńPzdr :3 moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com
super czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKloppo jak zawsze z dobrym humorem :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)